Brak czasu.
Szkoła.
Sprawdzian za sprawdzianem.
Dodatkowe zajęcia, nauka i kiedy w końcu wszystko skończone to padam na twarz.
Ale teraz przez jakiś czas powinno być luźniej i postaram się dużo częściej pisać, a przynajmniej do Was zaglądać bo tego chyba brakuje mi najbardziej.
Kilka dni temu odważyłam się stanąć na wagę.
59,5 kg. Szok. Pozytywny szok. Byłam przygotowana na to, że zobaczę minimum 3 kg więcej, więc jest dobrze. Bilanse nie są takie jak pisałam ostatnio, niestety wychodzi trochę więcej. Na razie jem w granicach 1500 kcl. Trochę jest, ale staram się nie wpadać w paranoję. To tylko na początek, już powoli zacznę zmniejszać bilanse.
1500 kcl. Dużo.
A ja i tak czuję głód. Chociaż chyba bardziej ten psychiczny, nie fizyczny.
Dawno nie jadłam tak "normalnie"
Muszę przyzwyczaić mój organizm, żadnych gwałtownych ruchów, powoli, mam czas.
Codziennie walczę, żeby to "normalne" jedzenie nie skończyło się wielką katastrofą.
Potrafię!
Trzymam się.
Ale cholernie boję się, co przyniesie każdy kolejny dzień. Staram się myśleć pozytywnie, myślę o przyszłości. O tym jaka będę, jeśli z tego wyjdę, że znowu zacznę tak naprawdę żyć, że schudnę, że będę szczęśliwa. I to mnie jakoś teraz trzyma. Ale jest strach, że ta prawdziwa chwila słabości w końcu nadejdzie, a ja nie będę umiała sobie z nią poradzić. Wiem, że tak myśleć nie mogę i staram się. Wiem na pewno, że teraz się nie poddam. Znalazłam siłę , którą tak długi czas chowałam bardzo głęboko w sobie i wykorzystam ją, obiecuję.
Idę do Was jeszcze i zaraz do łóżka. Ostatnie kilka nocek zarwałam i przez naukę i przez stres, nadmierne myślenie o tym wszystkim. Zmęczona jestem strasznie a teraz siły potrzebuję jak nigdy.

Pamiętaj, że nawet jak przyjdzie dzień, kiedy nie dasz rady, to zawsze jest następny i to determinacja oraz wytrwałość świadczą o osiągnięciu celu, a nie pojedyncze potknięcia (które są ludzkie i bez nich nie ma sukcesów).
OdpowiedzUsuńHej, bardzo podoba mi się twój blog :) jestes taka prawdziwa i pamiętaj ze możesz liczyć na moje wsparcie :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://beznadziejna-suka.blogspot.com/?m=1
Maria ma rację potknięcia będą zawsze i bez nich się nie obejdzie, ale najważniejsze to zawsze się podnieść i iść dalej do celu i pozostaje mi życzyć wytrwałości :*
OdpowiedzUsuńjeeej, tobie waga tak ładnie spada... ale to dlatego, ze cwiczysz i jesz odpowiednio.
OdpowiedzUsuńa ja cwicze, a potem jem........................................
dobrze że jednak jest mniej na wadze , powodzenia :)
OdpowiedzUsuńhttp://thinchudosc.blox.pl/html
trzy kilo to naprawdę dużo, gratulacje :)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę tej piątki z przodu. :) Naprawdę możesz być z siebie dumna. Sama widzisz, że jedząc normalnie nie tyjesz, więc nie możesz sobie pozwolić na napad, bo po co to wszystko psuć. Idzie Ci świetnie, trzymaj się i nie poddawaj! ;*
OdpowiedzUsuńWidze ze masz taki sam burdel w głowie jak ja... Powodzenia i pamietaj. nie popadaj w paranoje. 1500 to nie dużo... To my tak w tych naszych chorych glowkach sobie ułożyliśmy
OdpowiedzUsuń.
Gdzie się podziałaś? Wracaj do nas!
OdpowiedzUsuń