Krucha M.
17 lat
163 cm wzrostu
waga: ?? Czekam na odpowiedni moment, zwyczajnie boję się sprawdzić, obstawiam jakieś 61/62 kg
Wszystkie moje problemy z samoakceptacją zaczęły się jakieś trzy lata temu. Wtedy zaczęłam pierwsze bardzo restrykcyjne diety i pierwszy raz zwymiotowałam, co było największym błędem mojego życia. Teraz wymiotowanie różnie przewija się przez moje życie, staram się z tym walczyć ale to wraca najczęściej w chwilach słabości. Nikt o moich problemach nie wie. Jestem raczej osobą, która uwielbia ludzi ale ostatnio przez własne słabości i kompleksy, które bardzo się nasiliły zaczęłam odsuwać się od wszystkich i zwyczajnie bać się życia. Bloga zakładam akurat w tym momencie, ponieważ ostatnio trochę lepiej zaczęłam sobie ze sobą radzić. Wykorzystuję dobry czas w moim życiu i mam nadzieję, że ten blog pomoże mi w osiągnięciu celów. Myślę, że nie będę rozpisywać się na temat mojej przeszłości. Większość rzeczy wyjdzie na pewno podczas prowadzenia bloga.
Przede wszystkim jestem tu, ponieważ szukam osób takich jak ja, chcę wspierać Was i sama tego wsparcia potrzebuję.
<3
Życzę ci z całego serca żeby tego wymiotowania w ogóle już w twoim życiu nie było i żebyś znalazła inny sposób na radzenie sobie ze złymi chwilami. Będę zaglądać no i oczywiście trzymam kciuki! Napiszesz w następnym poście jakie masz cele?
OdpowiedzUsuńobserwuje z chęciś.
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia w dalszym działaniu.
}i{
Kompulsy i wymiotowanie jest niestety jak narkotyk i ciężko się z tym walczy, więc bądź gotowa kochana na to, że nie raz będziesz musiała sama sobie wybaczać, co nie znaczy że masz być wobec siebie niewymagająca. To trudna sztuka pokonać to, co nam jest w całości. Ale wiedz, że całym sercem Cię wspieram i trzymam kciuki za Ciebie :*
OdpowiedzUsuńNajgorszy jest okres objadanie się i głodowania na zmianę... dobrze o tym wiem. Pamiętaj, że wszystko co robisz, robisz dla siebie. Nie dla innych, najważniejsza jesteś TY.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, postaram się Cię wspierać!
Zapraszam do mnie
Pamiętaj : 1 miesiąc diety- to już pierwsze efekty, tak blisko!
Czytając Twoje historię czułam się jakbym czytała o sobie.Myślę, że dobrze nam zrobi wsparcie osoby, która przechodzi przez to samo. Życzę Ci, żebys znalazła równowagę i nie dała się mii, bo ona naprawdę dużo potrafi zniszczyć. Zresztą pewnie sama wiesz.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki kochana. ;*
Życzę Tobie powodzenia i zapraszam równiez na mojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńJa również dołączam się do tych wszystkich porad i trzymam kciuki za wygraną niskiej wagi . Zapraszam również do siebie http://socjopatk-a.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTrzymam za ciebie kciuki. Z pewnością jeszcze nie raz do ciebie wpadnę.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :)
Związek rozlatuje się od pół roku, to dość przemyślana decyzja... Niestety :-( Ale to toksyczna relacja, oboje się ranimy i nie ma to sensu. Jak na razie, to żałuję, że 2 lata temu się zeszliśmy. Był to błąd.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w prowadzeniu bloga, z chęcią bliżej Cię poznam :-)
Mamy tyle samo lat, zaczynamy właściwie w tym samym momencie :) nic tylko Cię wspierać, buźka!!
OdpowiedzUsuńJestem z Toba kochana ,walcz. Masz o co ;* i akceptuj siebie, staraj sie... Chociaz trochę. Nie warto egzystować. Wiesz o tym doskonale ;*
OdpowiedzUsuńJak będziesz dbać o to żeby dobrze się czuć to i łatwiej będziesz przezwyciężać trudności. Przeszłość minęła i już nie wróci. Przyszłość jest w Twoich rękach i wierze, że uda się nam wszystkim, bo bardzo mocno tego chcemy. Nie poddawaj się bo jesteś silna. Waga sama pokaże kiedyś super wynik tylko dbaj o to by odżywiać organizm dzień po dniu. Jak będziesz dbać o siebie to nie ma opcji być nie osiągnęła wymarzanego wyglądu :) Ściskam i zapraszam też do mnie, blog mam od niedawna :)
OdpowiedzUsuń